DDP - Sobótkowy piknik w Starym Kisielinie

Rozpoczęcie lata to dobry pretekst do spędzania czasu na świeżym powietrzu. I my skwapliwie skorzystaliśmy z tej okazji i zorganizowaliśmy wraz z Księdzem Proboszczem Kanonikiem Dr Andrzejem Brenk - Sobótkowy Piknik! Spotkanie odbyło się 24 czerwca na gościnnych terenach Leśniczówki w Starym Kisielinie a na wspólnym pikniku bawili się Seniorzy Centrum Usług Opiekuńczych z Zielonej Góry i Seniorzy Parafii Rzymskokatolickiej pw. Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Wszystkich przybyłych serdecznie powitał ks. Andrzej i wyraził jednocześnie swoją radość z tak licznego udziału Seniorów w pikniku.

Wspólne spotkanie rozpoczęliśmy od słodkiego poczęstunku i przy akompaniamencie gitary sprawdzaliśmy własne umiejętności wokalne. Zgodnie z tradycją święta sobótkowego - tego dnia nie mogło zabraknąć wianków i były!

Nawet Ksiądz Andrzej z godnością nosił "własnopalcnie" zrobiony przez Seniorki wianek ! Ale nie tylko - rozbawiał towarzystwo licznymi żartami , wspólnymi śpiewami a na przelotny deszczyk znalazł sposób - rozniecił ognisko, które skutecznie rozgrzewało atmosferę!

Ale ten dzień obfitował nie tylko w żarty i zabawy. Był również czas na chwilę refleksji i zadumy. Ksiądz Andrzej na Anioł Pański zaprosił wszystkich uczestników w miejsce, gdzie stoi Obelisk ku czci Jana Pawła II i rośnie Dąb Papieski.

Na obelisku został wyryty cytat Jana Pawła II:
" I znów zostaje milczenie między sercem, kamieniem i drzewem. Każdy w niego może wejść. Jeśli wszedł, pozostanie sobą. Jeśli nie wszedł, to mimo pozorów we wszystkich sprawach ziemi nie uczestniczy dotąd".

W zadumie i skupieniu słuchaliśmy rozważań Księdza Andrzeja, który mówił: że, jeśli ktoś zrozumie i wejdzie "w to wszystko" to pozostanie sobą - czyli pozostaje pięknym człowiekiem - ale dalej, jeśli nie wszedł; nie ma czasu na wyciszenie na odszukanie odpowiedzi na trzy pytania: kim jestem, po co żyję, dokąd zmierza moje życie ?- to pomimo pozorów czyli tego wszystkiego co wydaje się być najważniejsze w zaganianiu codziennym, wydaje się człowiekowi, że : mieć a nie być -jest sprawą priorytetową - to wówczas we wszystkich sprawach ziemi nie uczestniczy do końca nie rozumie po co po tej ziemi chodzi...

Zastanawialiśmy się czy owe "milczenie" - może, jako pewna wartość jako synonim ciszy staje się wyzwaniem? Ale na to pytanie, każdy sam musi znaleźć odpowiedź w ciszy własnego serca.
Ksiądz Andrzej zapraszając do modlitwy kierował ją w imieniu wszystkich wspólną prośbą: abyśmy nie wchodzili w tak zwane pozory życia, abyśmy żyli pełnią życia, pełnią człowieczeństwa dziękując Panu Bogu , za każdy dzień - nowy dzień, który jest prezentem dla każdego z nas , jest darem od Pana Boga, który powinniśmy przyjąć z uśmiechem i radością .Według słów ks. Andrzeja : gdy człowiek docenia wartość każdego dnia, to umie też cieszyć się życiem!

Po wspólnej modlitwie spacerkiem poszliśmy zobaczyć Orła Bielika, który obecnie pod czujnym okiem Pana Leśniczego dochodzi do zdrowia i już niedługo zdrowy i silny - zostanie wypuszczony na wolność.

Gdy wróciliśmy na polanę na uczestników czekała miła niespodzianka a był nią występ zespołu "Winne Grona", który bawił Nas swoim repertuarem. Wszyscy chętnie włączyli się do śpiewania.

Zaraz po występie podano przepyszną gorącą grochówkę a z pieczonych na ognisku kiełbasek rozchodził się taki aromat, że nikt nie mógł odmówić zjedzenia tych smażonych pyszności. Tymczasem pogoda koniecznie nam chciała zepsuć humor i w trakcie posiłku lunął ulewny deszcz!

Ale na nic zdały się grzmoty i błyskawice - przeczekaliśmy szturm pogody i osuszając się przy ognisku dopiero ruszyliśmy w tany i śpiewy. Pan Roman dziarsko przygrywał na akordeonie a My?, uśmiechaliśmy się z zadowoleniem bo według słów św. Urszuli : Jak człowiek się uśmiecha to diabeł ucieka!

Dlatego też po chwili wyszło piękne słoneczko, rzucając swe promiennie na naszą rozśpiewaną , pląsającą gromadkę!

Najgłośniej chyba kibicował ks. Andrzej. Bo co też tu dużo mówić: to super ksiądz! Do tańca i do różańca! Jednocześnie to człowiek, który pokazuje drogę, iż są ludzie którzy mają powołanie a przy tym charyzmę i cel - i pewnie dlatego tak zwyczajnie, po prostu zjednuje sobie ludzkie serca!

Niestety, nawet wszystko co chciałoby się zatrzymać jak najdłużej ma swój koniec. I dla nas przyszedł czas rozstania. A sobótkowy kwiat paproci? No cóż, został rozmyty w ulewie deszczowej, czym wcale nikt się nie przejął - bo po cóż komu szczęście, którym z nikim nie można się podzielić? Dla nas najważniejsza była możliwość wspólnego, radosnego bycia ze sobą - czego wszystkim z całego serca również życzymy!